– Ty chyba nie mówisz poważnie! – oburzyła się Hermiona,
zatrzaskując książkę. – Przez ostatni tydzień próbowałam ci uświadomić, że coś
między nami jest nie tak, jak powinno być, ale ty masz klapki na oczach i nic
nie rozumiesz!
Harry, podchodząc do kominka, przy którym siedziała
dwójka jego przyjaciół, usłyszał zirytowany głos dziewczyny i w ostatniej
chwili stwierdził, że bezpieczniej będzie usiąść kawałek dalej. Wiedział, że od
pewnego czasu romans między Ronem a Hermioną przechodzi burzliwy okres sporów i
nie chciał się w to mieszać. I wcale nie chodziło o to, że już raz, będąc
świadkiem kłótni, przez przypadek został ochlapany atramentem, bo jedno z nich
akurat pisało wypracowanie na transmutację, gdy drugiemu zebrało się na
utarczki. Harry po prostu nie chciał być stawiany między młotem a kowadłem, nie
pragnął odgrywać roli sędziego ani nie miał ochoty opowiadać się po żadnej ze
stron. Z drugiej strony bał się, że przyjaźń trojga nie przetrwa, gdy związek
dwojga nie poradzi sobie z kryzysem, dlatego na osobności próbował przemówić do
rozsądku raz Hermionie, raz Ronowi, lecz żadne z nich nie wykazywało ani grama
pokory lub chęci zażegnania konfliktu poprzez kompromis. Harry zaczął już się
przyzwyczajać do myśli prześladującej go od momentu, kiedy zauważył flirt
nawiązujący się między parą. Wiedział, że gdy zerwą ze sobą, żadna ze stron nie
będzie w stanie przełamać swojej dumy i odbudować relacji przyjacielskiej.
Koniec związku Granger z Weasleyem równał się końcowi ponad pięcioletniej
przyjaźni.
– Hermiono, no daj spokój – zaczął Ron. – Rozumiem,
kobiety, hormony, te sprawy, ale…
– Ron, ty nic nie rozumiesz! – przerwała mu
dziewczyna. – Ze mną i moimi hormonami jest wszystko w porządku. To ty masz
problem.
Ciężka poduszka z frędzlami leżąca na najbliższym
fotelu poszybowała w kierunku chłopaka, który zrobił szybki unik.
– Trochę przesadzasz, wiesz? Ja chcę tylko…
– Właśnie! Ty chcesz – po raz drugi weszła mu w
słowo. – Ciągle mówimy o tobie i twoich potrzebach – ściszyła głos do ledwo
słyszalnego szeptu i przysunęła się tak, by jej wargi znalazły się cal od ucha
Weasleya. – Zastanów się nad moimi, ty wredny, mały egoisto – wysyczała i
zerwała się z siedzenia.
Ron obejrzał się za odchodzącą dziewczyną, lecz
zdążył dostrzec tylko końce kasztanowych włosów znikające w dziurze pod
portretem Grubej Damy. Jego wzrok padł na pogrążonego w lekturze Harry’ego,
który udawał, że nic nie widział ani nie słyszał.
– Te kobiety – sapnął Ron, podchodząc do przyjaciela.
– Nigdy ich nie zrozumiem.
Klapnął w fotelu obok i zajrzał Potterowi przez
ramię.
– Trzymasz to do góry nogami.
– Co? Och, uhm, taak.
Harry szybko odwrócił podręcznik do eliksirów
zagryzdany przez nieznanego nikomu Księcia Półkrwi, ale przyjaciel już o tym
nie pamiętał, błądząc myślami gdzieindziej i roztrząsając swoje problemy.
– Chyba mnie nie zostawi, co? Jest jej ze mną tak
dobrze – powiedział. – Może ostatnio trochę gorzej nam się układa, ale to
przejściowe.
– Może faktycznie powinieneś przemyśleć jej słowa – zasugerował
Harry, ale Ron go nie słuchał, bo wpadł mu do głowy pewien pomysł.
– Myślisz, że jeżeli się z nią prześpię, to coś się
zmieni? Może właśnie o to jej chodzi!
Na twarzy Weasleya pojawił się triumfalny uśmiech, podczas
gdy Potterowi zrzedła mina. Nie wierzył w słowa najlepszego kumpla. Zaczął
przeklinać w duchu dojrzewanie i to, co hormony i męska chuć robią ze
statystycznym nastoletnim chłopcem.
– Może o to jej chodziło, kiedy mówiła o swoich
potrzebach – kontynuował Ron. – Chyba dam radę ją zadowolić, co?
Harry wzruszył ramionami, nie wiedząc, co
odpowiedzieć. Szczerze wątpił, aby Hermiona właśnie tego oczekiwała, ale z
drugiej strony sam miał problemy z rozgryzieniem damskich potrzeb, więc wolał
niczego nie sugerować. Nigdy nie uważał się za speca od zdobywania dziewcząt,
mimo że niejedno nastoletnie serce drżało na myśl o sławnym Chłopcu, który przeżył. Po prostu miał w
sobie pierwiastek przyciągający płeć przeciwną. Nie szczycił się tym, ale też
nie mógł narzekać, bo w końcu dzięki „temu czemuś” udało mu się zdobyć pożądaną
przez połowę męskiej części uczniów Hogwartu dziewczynę.
Podczas gdy Ron z zamkniętymi oczami i błogim
uśmiechem na ustach siedział w wielkim, starym fotelu obitym karmazynowym
materiałem poprzetykanym złotą nitką, fantazjując o sobie i Hermionie in
flagranti, Harry wrócił do lektury podręcznika do eliksirów. Do tej pory Gryfon
otwierał książki, gdy musiał odrobić pracę domową, a teraz każdego wieczoru,
kiedy nie spotykał się z Ginny, siadał w kącie pokoju wspólnego i wertował "Eliksiry dla zaawansowanych", poszukując nieodkrytych jeszcze adnotacji. Cały czas nie
mógł rozszyfrować, kim jest tajemniczy Książe Półkrwi. Może i Hermiona miała
rację, mówiąc kilka tygodni wcześniej, że korzystanie z książki jest
niebezpieczne, ale Harry jak na razie czerpał z jej użytkowania same korzyści –
został okrzyknięty przez Slughorna młodym mistrzem eliksirów, a jego ocen
mogłaby pozazdrościć niejedna szkolna prymuska. Niemałym zaciekawieniem, ale
też i lękiem napawały go wykaligrafowane na marginesach formuły zaklęć, których
nigdy nie słyszał, a i żadna książka o nich nie wspominała. Obiecał sobie, że w
bardziej sprzyjających warunkach przetestuje każde z nich. Szczególnie notka „Sectumsempra – na wrogów” przykuła jego
uwagę i wryła się w pamięć.
Tymczasem w bibliotece Ginny Weasley ocierała łzy
Hermionie.
– Od dawna wiedziałam, że mój brat to palant.
– Już brak mi sił. Ron kiedyś taki nie był. Mamy
zupełnie różne priorytety. On nie zapewnia mi poczucia bezpieczeństwa, nie
okazuje mi ciepła i czułości takiego, jakiego bym chciała – opowiadała
Hermiona. – Mam wrażenie, że straciliśmy ten wspólny mianownik, który wśród
tylu różnic nas połączył.
Ścigająca drużyny Gryfonów podniosła brązowe oczy
znad oglądanego egzemplarza „Transmutacji dla opornych”.
– Co masz na myśli? – zapytała.
Granger wzruszyła ramionami i zamyśliła się.
Wpatrywała się przez okno w ozłocone zachodzącym słońcem szkolne błonia, w
chatkę Hagrida, w ulatujący dym z komina, w ciemną, tajemniczą ścianę
Zakazanego Lasu, w bijącą wierzbę, która nerwowo się poruszała. W oddali
słychać było dochodzące z boiska do quidditcha krzyki i polecenia pani Hooch
prowadzącej zajęcia z latania na miotle dla pierwszorocznych. W Hermionie
wezbrała nostalgia, zaczęła szukać w pamięci ostatniego romantycznego spaceru,
na który zabrał ją Weasley, ostatniego miłego słowa lub uśmiechu, jakim ją
obdarzył, ostatniej wspólnej chwili, podczas której czuła się w stu procentach
kochana i obdarzana uczuciem.
– Po prostu jemu przestało zależeć na mnie jako na
ludzkiej istocie potrzebującej miłości będącej psychicznym doznaniem –
westchnęła. – Fizyczność. Pocałunki. To dla niego jest priorytetem.
Ginny przechyliła głowę, bacznie wpatrując się w
przyjaciółkę.
– Wiesz, to też jest ważne.
– Owszem, ale wszystko musi być w równowadze –
odparła Hermiona. – Nie zrozumiesz tego, bo Harry nie jest jak Ron. Harry jest
delikatny i wyrozumiały, rozumie potrzebę czułości. Może to dlatego, że jako
dziecko tego nie doświadczył. Natomiast Ronem ostatnio władają instynkty. To
jest męczące i czasem upokarzające, jak bardzo człowiek może się upodobnić do
zwierzęcia.
Ginny odrzuciła włosy do tyłu, sprawiając, że
zamigotały ogniem w promieniach chylącego się słońca.
– Hermiono, nie wiem, jak ci pomóc – powiedziała. –
Nigdy nie widziałam cię w takim stanie, nie możesz się tak załamywać. Jesteś
silną dziewczyną i nie powinnaś poddawać się emocjom.
– Cieszę się, że chociaż tobie się układa – Hermiona
uśmiechnęła się przez łzy, zmieniając temat.
Siostra Rona pokiwała głową i jednocześnie wzruszyła
ramionami.
– Mamy dla siebie mało czasu, bo sumy tuż-tuż i nauka
mnie zwala z nóg. A jak już uda mi się wygospodarować trochę czasu na
przyjemności, to Harry cały czas opowiada o swoich teoriach spiskowych –
uśmiechnęła się blado. – Też uważasz, że Draco Malfoy jest śmierciożercą? Że ma
Mroczny Znak na przedramieniu? – dodała cicho.
Granger zaśmiała się i pokręciła głową.
– Harry jest przewrażliwiony odkąd Sama-Wiesz-Kogo
powrócił, a jeszcze te lekcje z Dumbledore’em podsycają jego obsesję. Poza tym
Sama-Wiesz-Kto nie zaciągnąłby do swoich szeregów tak młodego czarodzieja. To
absurd!
Gryfonki już w nieco lepszych nastrojach dokończyły
swoją rozmowę, nie zauważając, że po drugiej stronie regału zawalonego
książkami ktoś pilnie przysłuchuje się ich słowom, ślęcząc nad drugim tomem kompendium
czarów i zaklęć dotyczących teleportacji.
___
Witajcie, kochani!
Jakże miło mi zawitać na blogosferę po trzech latach nieobecności (co liceum robi z człowiekiem...)! Zaczynam wszystko od początku, a jak wiadomo początki są trudne, więc mam nadzieję, że mnie wesprzecie w prowadzeniu tego bloga i rozwijania go, aby zdobył zasięg porównywalnie duży do moich wcześniejszych opowiadań.
Zaczęłam działać pod innym nickiem i również korzystam z innego konta, więc wątpię, aby ktokolwiek mnie rozpoznał lub w ogóle o mnie pamiętał. Przez trzy lata tyle się pozmieniało, tyle moich ulubionych blogowych autorów zawiesiło swoją działalność, tyle katalogów zostało zamkniętych i ogólnie tak inaczej tutaj jest. Mam nadzieję, że odnajdę się w tym nowym-starym świecie i oczywiście w pisaniu. Bądźcie wyrozumiali dla mnie, proszę ;)
Na zakończenie chciałabym zaprosić wszystkich do zaobserwowania bloga - odpowiedni button znajdziecie na samym dole bloga lub możecie kliknąć TUTAJ.
Hej, już bardzo dawno nie czytałam niczego związanego z Dramione, jakoś ten pairing trochę mnie znudził swego czasu, miałam parę lat temu na niego fazę, ale ten blog naprawdę fajnie się czyta i bardzo mi się podoba. To dopiero początek, ale od razu widać, że tą historię pisze ktoś, kto potrafi to robić, bo nie ma błędów, jest świetnie stylistycznie, więc jakość tego opowiadania, jak najbardziej na plus. Tak trzymaj! Gratuluję i życzę miłego powracania do blogosfery ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam do siebie, może akurat Cię zainteresuje: http://unnamed-stories.blogspot.com/ ;)
Pozdrawiam, Martha D :)
Jesteś pierwszą osobą, której komentarz pojawił się na tym blogu! Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę :)
UsuńSerdecznie dziękuję za tak miłe słowa! To niezwykle motywujące :)
W wolnej chwili z pewnością zajrzę do Ciebie :)
Pozdrawiam!
Witaj :) Zostawiłaś u mnie reklamę, więc jestem. Muszę przyznać, że pierwszy rozdział bardzo mi się podoba. Niezbyt przepadam za Ronem i dlatego cieszy mnie to, że między nim a Hermioną nie jest kolorowo. To prawda, on jest zupełnie inny od Harry'ego. Nadal nie mogę pojąć dlaczego się z nim przyjaźnią (z Ronem oczywiście). Mam nadzieję, że nie będzie nachalny wobec Hermiony, chociaż można się spodziewać, że będzie tego próbował... Jestem ciekawa kto podsłuchiwał dziewczyny. Hmm czyżby to taki jeden blondas? :)
OdpowiedzUsuńżyczę weny na kolejne rozdziały
Pozdrawiam serdecznie
Arcanum Felis
zapraszam do zapoznania się z moją twórczością
http://music-and-love-mission.blogspot.com/
i tłumaczeniami
http://simply-irresistible-dramione.blogspot.com/
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Ron jest takim głupkiem, że aż szkoda słów. :D
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się rozdział i jestem ciekawa jak potoczy się dalej historia. :)
Na pewno będę zaglądać regularnie.
Pozdrawiam cieplutko,
Ariela
https://breathe-you-in-dh.blogspot.com
PS. Ty też masz ładne tło! :D